7.11.2014

Coś się kończy, coś zaczyna.

Stało się. Manga "Naruto" szczęśliwie - choć być może trafniejszym słowem byłoby "litościwie" - dobrnęła do ostatniego rozdziału. Ostateczne rozwiązanie kwestii Sasuke, ocalenie świata, zaprowadzenie pokoju. Milkną oklaski, zapada kurtyna.
        Będę szczera. Wielką fanką nigdy nie byłam. Owszem, bardzo przypadła mi do gustu pierwsza część, ale po pierwsze: skupiałam się bardziej na anime, po drugie: największy okres zainteresowania skończył się po potyczce z Piątką Dźwięku. Nawet nie widziałam końcówki pierwszej serii, a drugą czytałam - tak, już przerzuciłam się na mangę - sporadycznie i wyrywkowo. Skoro więc na temacie się niemal nie znam, to doskonały powód, by się o nim wypowiedzieć.
        Każdy chyba przyzna, że od pewnego momentu ta manga staczała się równo w dół. Moim zdaniem najgorszym, co zrobił autor z własnym światem, było zaburzenie jakiegokolwiek sensownego porządku sił wśród postaci. Pamiętacie Zabuzę i Haku? Ci panowie nie mieliby nawet czego szukać w drugiej serii, a przecież Zabuza walczył jak równy z Kakashim (!). Nie wspomnę już o rozdziałach z wielką wojną, która przeistoczyła się w bitwę pomiędzy pokemonami-godzillami. O tak, nie było dobrze.
        A teraz już wszystko za nami. Z sentymentu do tamtych pięknych początków przeczytałam ostatnie dwa rozdziały. Pomijając ogólną sielankę, można było westchnąć do starych czasów. To już koniec! Pytanie tylko, jak długo utrzyma się jeszcze na blogach "narutowy" szał? ;) (I czy doczekamy się kiedyś końca One Piece?)
        I tutaj dochodzimy do kwestii kolejnego rozdziału. Tak, minęły trzy miesiące z okładem od poprzedniego, biję się w pierś. Ciąg dalszy jednak się pojawi, to obiecuję na pewno! Tę historię chcę skończyć, więc długie przestoje zapewne będą na tym blogu częstym gościem. Spokojnie - nie porzucę go bez słowa i zawsze wrócę.

3 komentarze:

  1. Cieszę się, że masz dalej ochotę kontynuować bloga :3 (wiele razy miałam to szczęście, że blogi, które czytałam nagle się urywały, bo autorka straciła pomysły xD) Niech no Cię ze to uścisnę (za obrazek z Rei zresztą też <3)
    Ja wiele razy się poddawałam, podczas czytania Naruto, ale czasami wracała mi chęć i ostatecznie przeczytałam całą mangę i obejrzałam co niektóre odcinki anime...
    Ubawił mnie do łez Twój komentarz o Wielkiej Wojnie - miałam o tym takie samo zdanie xD
    Ale i tak podobała mi się cała ta historia, więc przymykam oko na niektóre aspekty xP

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O pomysły nie ma co się martwić, bo mam ich tyle, że mogłabym nimi zdzielić pół blogosfery, tylko zacięcia mi brak. I tak odniosłam osobisty sukces, że starą wersję tak długo ciągnęłam. (Taa, a teraz muszę jedynie napisać ją od nowa, a i tak ciężko mi się za to zabrać xD)
      Cóż, o całości historii nie mogę się wypowiedzieć, ale swego czasu pierwsza seria bardzo mi się podobała. Potem przerzuciłam się na inne tytuły, więc z sentymentu do całości pozostał tylko ten fanfik ;)
      Dzięki za komentarz i że o mnie pamiętasz. To bardzo podnosi na duchu i dodaje weny, że ktoś czeka na ciąg dalszy :D

      Usuń
    2. Zawsze do usług :)
      Jak ja znam to uczucie, kiedy nie chce ci się pisać a jednocześnie głowa wybucha ci od pomysłów (tyle ze u mnie jeszcze jest: Kiedy zdecydujesz się wziąć za siebie i coś napisać, to klapa i art Block) xD

      Usuń